„Z małego zakładu rzemieślniczego zbudował gigantyczną polską markę rozpoznawalną w Europie, Azji i obu Amerykach. Zatrudnia kilka tysięcy ludzi, ma na swoim koncie przeszło 200 zgłoszeń patentowych, jego produkty można kupić na ponad 60 zagranicznych rynkach”.
Tak brzmiał fragment laudacji dla Ryszarda Florka, twórcy i właściciela Fakro, który został wybrany przez „Wprost” Przedsiębiorcą 35-lecia.
Czytaj też:
Zachód Europy ucieka Polsce. Co zrobić, żebyśmy zarabiali tyle, co Duńczycy
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
Ryszard Florek jest jednym z nielicznych polskich przedsiębiorców, który bardziej niż o konkurencji, myśli o wspólnym działaniu na rzecz całej polskiej gospodarki. To jemu udało się połączyć kilkadziesiąt największych polskich firm, często biznesowych rywali, żeby razem walczyć o lepsze jutro dla polskiego biznesu. Kilkanaście lat temu założył Fundację „Pomyśl o Przyszłości”, która promuje ideę kapitału społecznego i mądrości gospodarczej.
Sam mówi, że globalna konkurencja, z którą muszą się mierzyć polscy przedsiębiorcy, przypomina gospodarcze mistrzostwa świata. A w tej rywalizacji polskie firmy powinny być jedną drużyną.
Zagraniczna konkurencja kontra polskie firmy
Od lat walczy o interes polskich przedsiębiorców, którzy chcą się rozwijać za granicą. Piętnuje kontrowersyjne praktyki zagranicznej konkurencji, która utrudnia polskim firmom ekspansję na ich rynkach.
– Arsenał środków, jakie mają duże, zagraniczne koncerny, aby ograniczyć dostęp do rynku swoim dużo mniejszym konkurentom jest bardzo duży. Wymienię tylko kilka z nich: sprzedaż poniżej kosztów, poświęcanie zysków, stosowanie marki walczącej, stosowanie umów wyłącznościowych, nierówne traktowanie swoich klientów, nieprzejrzysty system rabatowy, stosowanie bonusów okresowych, stosownie tzw. mgły patentowej, czyli wszczynanie bezzasadnych procesów sądowych. Oczywiście są to wszystko praktyki prawem zakazane dla podmiotów dominujących. Ale żeby prawo działało, musi być jeszcze egzekwowane, a z tym to już jest problem i w Unii Europejskiej i w Polsce – mówił w wywiadzie dla „Wprost”.
Czytaj też:
Gala „Od transformacji do innowacji”. Święto polskiej przedsiębiorczości
Jak powstało Fakro?
Florek w biznesie zaczynał jeszcze w PRL. Najpierw jako student Politechniki Krakowskiej wyjeżdżał na saksy. Remontował domy i mieszkania. Zarobione pieniądze postanowił zainwestować we własny biznes. W 1984 r. otworzył zakład stolarski. Produkował bramy, parkiety czy boazerię. Już w wolnej Polsce założył Fakro i zajął się produkcją okien dachowych. W sukces mało kto wierzył, głównie z powodu zachodniej konkurencji, która produkcją okien dachowych zajmowała się przecież już od lat.
Mimo tego, zbudował od zera globalnego potentata. Dzisiaj jego Fakro jest drugim największym producentem okien dachowych na świecie. Pierwszym największym w produkcji schodów strychowych. Obroty firmy przekraczają 1,5 mld zł rocznie. Zatrudnia ponad 4 tys. osób. Chociaż, jak mówił w rozmowie z „Wprost”, gdyby nie nadgorliwość polskich urzędników, zatrudniałby dwa razy więcej.
Czytaj też:
1000 największych firm w Polsce. Powstał nowy ranking „Wprost”Czytaj też:
Ryszard Florek: Przedsiębiorca czuje się jak zwierzyna łowna
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.