Polacy mało ich jedzą, a produkujemy ich na potęgę. Zaskakujący efekt

Polacy mało ich jedzą, a produkujemy ich na potęgę. Zaskakujący efekt

Dodano: 
Przetwarzanie łososia w jednym z zakładów Mowi Poland w Duninowie niedaleko Ustki
Przetwarzanie łososia w jednym z zakładów Mowi Poland w Duninowie niedaleko Ustki Źródło:Materiały prasowe / Mowi Poland
Chociaż Polacy ryb ciągle jedzą za mało, to w kraju powstały nam prawdziwe rybne imperia, a krewetkami z Podlasia zajadali się nawet na królewskich dworach.

Co roku w Polsce przerabia się 240 tys. ton łososia norweskiego o wartości ponad 1,4 mld euro – wynika z danych Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb. Przez ostatnie 35 lat Polska wyrosła na łososiową potęgę, chociaż najczęściej kojarzoną z nami rybą jest przecież karp. Bez obaw. W jego produkcji też jesteśmy potęgą. Odpowiadamy za jedną piątą całej unijnej produkcji.

Bałtyckie mity

Chociaż z roku na rok ryb jemy w kraju więcej, to ciągle bardzo mało.

Statystyczne Polak zjada ich 14,5 kg w ciągu roku. To trzy razy mniej niż mieszkańcy krajów śródziemnomorskich. Do takiej Portugalii nie ma nawet co nas porównywać, bo tam spożywa się 57 kg ryb na głowę rocznie.

Chociaż też mamy dostęp do morza, to na ryby z Bałtyku jesteśmy obrażeni. Odławiane tam śledzie, szproty, flądry czy sandacze częściej goszczą na stołach mieszkańców Europy Zachodniej niż u nas.

W Polsce króluje za to spotykany nie w Bałtyku, a Morzu Beringa mintaj, którego jemy najwięcej – tak wynika z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej za 2019 r. Świeższe statystyki nie są niestety dostępne. W polskich sklepach powszechna jest również mrożona azjatycka tilapia czy panga, która długo udawała cenioną solę.

Zdaniem ekspertów, wciąż mocno trzyma się u nas mit, że ryby z Bałtyku są zanieczyszczone chemikaliami. Chociaż przeczą temu wszelkie badania.

Marcin Radkowski z Kołobrzeskiej Grupy Producentów Ryb podsumował to w ten sposób:

– Naszymi bałtyckimi rybami zajada się pół Europy, tylko nie Polacy. Ludzie nie mają świadomości, jak wiele naszych ryb wyjeżdża do wyedukowanej ekologicznie Europy Północnej i Zachodniej. Tymczasem do Polski trafiają ryby z innych mórz i oceanów.

Czytaj też:
100 największych polskich eksporterów. Te firmy są naszą wizytówką na świecie

Od pieczarek do łososia

Żeby nie popadać w zbędny pesymizm, to przetwórstwo rybne w Polsce trzyma się mocno. I można śmiało powiedzieć, że dzięki tej branży powiększyły się nawet wpływy ekonomiczne Polski na świecie.

Weźmy przykład Jerzego Malka, kiedyś stałego bywalca naszej Listy 100 najbogatszych Polaków.

Kapitał początkowy zbudował w Australii, gdzie w latach 80. pracował jako elektryk. Po powrocie do Polski imał się różnych biznesów: usługi elektryczne, pieczarkarnia, firma budowlana. W 1994 roku wszedł w przetwórstwo rybne – produkował konserwy z wątróbek dorszowych. W kolejnym etapie rozwoju jego firma pracowała na zlecenie duńskich przetwórni. Kiedy posiadł know-how, usamodzielnił się i wykorzystując środki unijne zbudował prawdziwe łososiowe imperium, na które składały się farmy w Szkocji i Norwegii, przetwórnie w Polsce i Niemczech oraz spółki sprzedażowe we Francji, Włoszech i USA.

Jego Morpol zadebiutował na giełdzie w Norwegii. Wśród akcjonariuszy znaleźli się inwestorzy z całego świata m.in. banki UBS, Citi czy JP Morgan. Polska firma zawładnęła jedną dziesiątą całego europejskiego rynku łososia. W 2013 roku firmę postanowił jednak sprzedać. Nabywcą zostali Norwegowie z Marine Harvest. Parę lat temu firma zmieniła nazwę na Mowi i to ona zajmuje pierwsze miejsce w naszym rankingu.

Czytaj też:
Oto 25 największych producentów żywności w Polsce. „Padł rekord”

Polskie krewetki na belgijskich stołach

Drugie miejsce przypadło spółce Milarex. To kolejny biznes założony przez Jerzego Malka, a w 2017 r. sprzedany skandynawskiej firmie inwestycyjnej Summa Equity.

Na ostatnie miejsce podium wskoczył polski oddział globalnego giganta, czyli Grupy Espersen, która specjalizuje się w przetwórstwie mrożonych bloków rybnych, filetów czy panierowanych produktów rybnych z ciasta francuskiego. W Koszalinie zajmuje się przetwórstwem dorsza i łupacza.

Dzisiaj największym polskim przetwórcą rybnym pozostaje rodzinna firma Suempol. Ich założyciele, czyli Edward i Urszula Siecińscy, mają historię podobną do tej Jerzego Malka.

W 1989 r. otworzyli w Bielsku Podlaskim zakład przetwórstwa krewetek łowionych u wybrzeży Holandii i Belgii. Już wtedy zatrudniali pół tysiąca osób, a krewetki przetworzone w Polsce lądowały też na stołach belgijskiego dworu królewskiego.

Później Siecińscy poszerzyli swoją ofertę o przetwórstwo łososia norweskiego. Złotym strzałem okazało się przejęcie niemieckiego zakładu przetwórczego Norfisk Berlin, co otworzyło firmie dostęp na rynki zachodnie. Później były kolejne przejęcia na rynku niemieckim i francuskim.

Dzisiaj w Suempolu można kupić łososia pod każdą postacią: wędzonego na zimno, na gorąco, marynowanego, świeżego. Poza tym w ofercie są też wyroby z pstrąga i halibuta.

Siecińscy ryby sprowadzają z Norwegii i Alaski. W naszym rankingu, który powstał na bazie danych finansowych z agencji badawczej Dun&Bradstreet, zajmują piątą lokatę. Kto jeszcze pojawił się w zestawieniu?

10 największych przetwórców ryb w Polsce

Miejsce Nazwa spółki Przychody 2022 Zysk netto 2022 Wzrost przychodów 2021/22
1 MOWI POLAND S A 4 105 860 112 229 080 097 369 217 434
2 MILAREX SP Z O O 1 588 686 619 -40 307 784 316 331 223
3 ESPERSEN POLAND SP Z O O 1 326 032 000 12 313 000 303 557 000
4 LISNER POZNAŃ SP Z O O SPÓŁKA KOMANDYTOWA 1 240 538 937 18 457 278 262 584 337
5 SUEMPOL SP Z O O 1 127 485 648 308 402 31 777 969
6 MOWI POLAND SALES S A 1 037 470 817 15 005 153 275 504 170
7 BG PRODUCTION SP Z O O 987 789 269 15 979 625 250 103 524
8 GRAAL S A 978 986 000 9 735 000 240 083 000
9 PAULA FISH SŁAWOMIR GOJDŹ SPÓŁKA KOMANDYTOWA 930 413 795 51 878 639 311 417 025
10 KORAL S A 721 351 939 -26 602 792 106 224 407

Czytaj też:
Te napoje Polacy pokochali najbardziej. Zastanawiający sukces jednej kategorii
Czytaj też:
W tej branży Polska stała się potęgą. „Trzecie miejsce w Europie”

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.