Prezes AstraZeneca: Bezpieczeństwo lekowe to nie tylko produkcja leków w Polsce

Prezes AstraZeneca: Bezpieczeństwo lekowe to nie tylko produkcja leków w Polsce

Dodano: 
Wiktor Janicki: Jest szereg firm biotechnologicznych, których założyciele są Polakami; mam nadzieję, że w perspektywie kilkudziesięciu lat staną się one również światowymi gigantami
Wiktor Janicki: Jest szereg firm biotechnologicznych, których założyciele są Polakami; mam nadzieję, że w perspektywie kilkudziesięciu lat staną się one również światowymi gigantami Źródło:Materiały prasowe
– To, jak zareagowaliśmy w obliczu wojny w Ukrainie, buduje percepcję Polski jako kraju, który potrafi dobrze się zorganizować w sytuacji kryzysowej. Wzmocniło to postrzeganie Polski jako dobrego miejsca do inwestowania. Po to jednak, by w Polsce przemysł farmaceutyczny dalej się rozwijał, potrzebny jest czas i stabilność prawa – mówi Wiktor Janicki, prezes zarządu AstraZeneca Pharma Poland.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: Jak po 35 latach od przełomu 1989 roku wygląda polska branża farmaceutyczna? Jest ona uznawana za jedną z najbardziej innowacyjnych w polskiej gospodarce, ale jeśli chodzi o wkład w PKB, to jest on znacznie niższy niż europejska średnia. Są kraje, w których przemysł farmaceutyczny jest jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki: rząd Danii właśnie prognozuje prawie dwa razy wyższy wzrost gospodarczy niż pierwotnie zakładano, m.in. dzięki sukcesom branży farmaceutycznej. Czy w Polsce taki scenariusz jest możliwy?

Wiktor Janicki, prezes AstraZeneca Pharma Poland: Widzę potencjał, biorąc pod uwagę szereg polskich firm biotechnologicznych, które powstały w ostatnich kilku latach, ale też rozwój międzynarodowych firm innowacyjnych: w coraz większym stopniu lokalizują w Polsce swoje działy badań i rozwoju. Farmacja może być coraz bardziej istotnym elementem gospodarki także u nas. Na pewno mamy potencjał intelektualny i kapitał ludzki, by tak się stało, choć wymaga to czasu i cierpliwości.

Duże firmy w Europie Zachodniej funkcjonują już kilkadziesiąt, a nawet sto kilkadziesiąt lat. Nie pojawiły się w ostatnim 35-leciu, kiedy to my dołączyliśmy do gospodarki rynkowej. Rozwijały się tak długo, gdyż jest to branża, w której jeden produkt rozwija się czasem kilkanaście lat.

Konieczny jest też długofalowy plan i determinacja po stronie rządzących, by był to jeden ze strategicznych filarów gospodarki.

Czytaj też:
Opracowanie nowego leku trwa ponad 7 lat. Sztuczna inteligencja przyjdzie z pomocą?

Zostało to już wskazane w tzw. strategii na rzecz zrównoważonego rozwoju.

Uważam, że to było bardzo istotne, abstrahując od tego, jak później wyglądała realizacja tego dokumentu. W Polsce brakuje długoterminowej strategii, która byłaby niezależna od kolejnych rządów. A mówiłaby, że np. chcemy, by za 20 lat była dobrze rozwinięta zarówno część innowacyjna, jak i generyczna, jeśli chodzi o leki, gdyż obydwa te „ramiona” są bardzo istotne. Konsekwencją długoterminowej strategii byłoby takie podejście do prawodawstwa, które dawałoby pewną stabilność i przewidywalność, co jest bardzo ważne do tego, by w Polsce były umiejscawiane nowe inwestycje. Zarówno firmy globalne, jak i polskie, planując inwestycje z horyzontem 10 i więcej lat, potrzebują poczucia, że Polska jest krajem, w którym interpretacja przepisów pozostaje niezmienna. To znaczy: przepisy mogą się zmieniać, ale w oparciu o bardzo rzeczowy dialog na temat wpływu potencjalnych zmian na decyzje inwestycyjne.

Obecnie w Polsce jest taka stabilność prawa dotyczącego branży farmaceutycznej?

Niestety nie. Ubiegłoroczna dyskusja na temat ustawy refundacyjnej czy wcześniejsze dyskusje na temat regulacji podatkowych pokazały, że po pierwsze wiele rzeczy podlega interpretacjom, w zależności od tego, kto aktualnie je wydaje. A po drugie – dialog na temat różnych regulacji nie do końca wygląda tak jak powinien. Często brakuje też rzeczywistej oceny skutków prowadzonych regulacji.

Stąd dziś wracamy do niedawno znowelizowanej ustawy refundacyjnej?

Wracamy z interpretacjami, z kolejną nowelizacją. To nie służy poczuciu, że jesteśmy krajem, w którym prawo jest przewidywalne. Ustawa refundacyjna rzutuje na bardzo ważny element, jakim jest popyt na innowacje. Jeśli będzie on w Polsce duży, to na pewno firmy globalne będą bardziej chętne, by tu lokować swoje inwestycje.

Co oznacza „popyt na innowacje”? Wydaje się, że w Polsce jest taki popyt, jeśli chodzi o farmację…

To prawda; w ostatnich latach znacznie przyspieszyliśmy, jeśli chodzi o dostęp do refundacji innowacyjnych leków. Firmy farmaceutyczne to widzą, a to przekłada się na fakt, że chcemy w Polsce więcej inwestować.

Więcej nowych leków w refundacji to „zielone światło”, przyciągające inwestycje firm?

Przykład naszej firmy: w ciągu ostatnich trzech lat zwiększyliśmy w Polsce zatrudnienie z 1,6 tys. do ponad 3 tys. osób. Gdy widzimy, że w Polsce jest dynamiczny wzrost dostępu do innowacyjnych terapii, to jestem w stanie przekonać naszych globalnych szefów, że warto tu zainwestować i otwierać kolejne miejsca pracy, także w obszarze wyjątkowym, obejmującym badania i rozwój.

Jak kwestia potencjalnych inwestycji wygląda w punktu widzenia sytuacji geopolitycznej, w której obecnie jesteśmy?

W 2022 roku, na początku inwazji Rosji na Ukrainę, pojawiły się wątpliwości, na ile bezpieczne są inwestycje w Polsce. Wydaje mi się jednak, że Polska bardzo dobrze wykorzystała ten czas do zbudowania swojej pozycji geopolitycznej, odpowiadając na wiele wyzwań, związanych m.in. ze wsparciem Ukrainy. To buduje percepcję Polski jako kraju, który potrafi dobrze się zorganizować, dobrze zareagować w sytuacji kryzysowej. Moim zdaniem, wzmocniło to przekonanie, że w Polsce i w Polakach tkwi potencjał, poprawiło odbiór Polski jako dobrego miejsca do inwestowania. Oczywiście, pojawiają się pytania, w jak sposób zakończy się wojna w Ukrainie, jak wpłynie to na bezpieczeństwo w Polsce, jednak fakt, że jesteśmy w UE i w NATO stanowi istotną gwarancję tego, że jesteśmy krajem bezpiecznym do inwestowania.

Pandemia COVID-19, a potem wojna w Ukrainie spowodowały, że coraz więcej mówi się o bezpieczeństwie lekowym. Czy w przypadku leków innowacyjnych możemy być pewni, że tych leków nagle nie zabraknie?

Bezpieczeństwo lekowe to nie tylko kwestia miejsca produkcji w Polsce. Podzieliłbym bezpieczeństwo lekowe na dwie części. Pierwsza to dostęp do najbardziej innowacyjnych terapii. W wielu obszarach terapeutycznych jesteśmy obecnie w czołówce Europy. Polacy mają dziś dostęp do najbardziej innowacyjnych, efektywnych terapii: bardzo mocno buduje to bezpieczeństwo lekowe, a de facto bezpieczeństwo zdrowotne obywateli.

Druga rzecz to kwestia produkcji: nie zawsze musi ona odbywać się bezpośrednio w Polsce. W przypadku naszej firmy ponad 99 proc. leków jest produkowanych w Europie; jest to duża gwarancja stabilności łańcucha dostaw. Specyfika leków wysoko specjalistycznych, m.in. terapii biologicznych, jest taka, że nie da się tworzyć zbyt wielu miejsc wytwarzania w wielu krajach świata, bo efekty ekonomiczne są w dużej mierze uzależnione od skali: jedno miejsce produkujące większe ilości leków jest w stanie wygenerować większą efektywność.

Inwestycje firm w gospodarkę to nie tylko inwestycje w fabryki, ale też np. w badania i rozwój, w badania kliniczne, w kadry?

Inwestujemy w badania i rozwój w Polsce, rozwijamy kadry: te osoby zwiększają swoje kompetencje, uczą się od innych. Zdarza się, że potem przechodzą z międzynarodowych firm do firm polskich, dzieląc się swoją wiedzą. To również, z perspektywy polskiej gospodarki, jest wartością: możemy w Polsce uczyć się od innych między innymi dlatego, że są tu tworzone działy badań i rozwoju firm globalnych.

Wracając do innowacyjnych leków, jest pytanie o koszty. W chorobach rzadkich roczny koszt terapii to często kilkaset tysięcy, a nawet ponad milion złotych na osobę. A wiele z tych terapii trzeba stosować do końca życia. Skąd te koszty?

Koszty leczenia jednego pacjenta w chorobach rzadkich są faktycznie wysokie. Niezależnie, czy jest to lek stosowany w chorobie często występującej, jak np. przewlekła choroba nerek, na którą choruje ok. 4 mln Polaków, czy w hipofosfatazji, gdy z taką chorobą rodzi się jedna osoba na rok – koszt rozwinięcia leku jest bardzo podobny, a przypadku chorób rzadkich nawet wyższy z uwagi na trudniejszy proces przeprowadzenia badań klinicznych.

Firmy farmaceutyczne są jednostkami komercyjnymi, inwestorzy oczekują pewnego poziomu zysków; jeśli chcemy utrzymać poziom kolejnych inwestycji, to musimy założyć pewien zwrot, by móc przeznaczyć te środki na kolejne badania kliniczne i kolejne leki. Ekonomika jest nieubłagana, stąd koszt leczenia jednej osoby z chorobą rzadką wydaje się tak wysoki. Warto jednak spojrzeć w sposób bardziej mieszany, zwracając uwagę na to, że koszt jednostkowy leków stosowanych w chorobach populacyjnych jest wielokrotnie poniżej progu efektywności kosztowej ustalonego ustawowo w Polsce. W duchu pewnej solidarności społecznej moglibyśmy te środki przeznaczyć na leczenie osób, dla których los okazał się być dużo trudniejszy, gdyż zachorowały na bardzo rzadką chorobę.

Czy sztuczna inteligencja już pomaga w projektowaniu nowych leków? Czy dzięki temu mają one szansę powstawać szybciej i być też tańsze?

Sztuczna inteligencja jest już dziś stosowana, ale też cały czas rozwijana, choćby po to, by spośród tysięcy możliwych form cząsteczek wybrać te o największym potencjale efektywnej i bezpiecznej odpowiedzi na dany cel terapeutyczny. To już dziś powoduje zwiększenie prawdopodobieństwa sukcesu, co ostatecznie powinno przełożyć się na szybsze rozwijanie nowych leków. Jest to jednak jeszcze cały czas technologia, która wymaga dalszych prac rozwojowych.

Polski przemysł farmaceutyczny to dziś w ponad 80 proc. przemysł generyczny. Czy z perspektywy globalnej firmy farmaceutycznej widzi Pan potencjał, że w przyszłości w Polsce będzie produkowanych coraz więcej również leków oryginalnych?

Mam nadzieję, że tak się stanie. Jest szereg firm biotechnologicznych, których założycielami są Polacy; mocno tym firmom kibicuję i mam nadzieję, że w perspektywie kilkudziesięciu lat staną się one również światowymi gigantami. Jako Polacy wszyscy powinniśmy sobie tego życzyć. Z drugiej strony widzę też, jaki wkład mają już dziś Polacy w rozwój leków, np. AstraZeneca. Z tego możemy być dumni. Czasem nie doceniamy tego, jak duży już mamy wkład w rozwój nauki. Szereg badań jest w całości zarządzanych z Polski; polscy badacze biorą całą odpowiedzialność za zarządzanie badaniami klinicznymi dużych projektów badawczych.

Czytaj też:
Choroby rzadkie: potrzebny jest szerszy dostęp do leczenia
Czytaj też:
Prezes AstraZeneca Polska: Przeznaczymy milion USD na poprawę wczesnej diagnostyki w Polsce

Źródło: Wprost