Jerzy Buzek: Niemcy zadziwiają się Polską

Jerzy Buzek: Niemcy zadziwiają się Polską

Dodano: 
Jerzy Buzek
Jerzy Buzek Źródło: PAP / Mikołaj Kuras
Spotykam się niemal na każdym kroku z opiniami o tym, jak to polska gospodarka i polskie przedsiębiorstwa świetnie sobie radzą w porównaniu z pozostałymi państwami. Zwłaszcza Niemcy mają skłonność do takiego pozytywnego zadziwiania się nami – mówi prof. Jerzy Buzek.

Szymon Krawiec, „Wprost”: W tym roku minęło 35 lat od ustawy Wilczka, po której zaczęły nam się rejestrować pierwsze prywatne firmy. Co się najbardziej udało polskim przedsiębiorcom przez te trzy i pół dekady?

Prof. Jerzy Buzek: To, co udało się polskim przedsiębiorcom najbardziej, to wejść – i tu broniłbym jednak tej tezy, że skutecznie – w konkurencję z europejskimi i światowymi przedsiębiorstwami działającymi na wspólnym – a więc funkcjonującym bez barier między państwami członkowskimi – rynku europejskim.

Dlaczego skutecznie?

Dzisiaj w Polsce małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP) odpowiadają za ok. 50 proc. PKB. MŚP to w znaczącej mierze nasze rodzime firmy, a PKB Polski – jednak szóstej największej gospodarki w UE – to znacząca wartość gospodarcza. Co więcej, niezależnie od tego jak oceniamy to, czy Polska w pełni – tzn. w 100, 200 czy zaledwie 90 proc. wykorzystała swój potencjał wzrostu, to PKB Polski na przestrzeni ostatnich 35 lat wzrósł jednak znacząco. Obiektywnie, ale przede wszystkim w porównaniu z innymi państwami w Europie. Patrząc więc nawet tylko na udział MŚP w PKB Polski, musimy uznać, że ten wzrost gospodarczy na przestrzeni ostatnich trzech dekad to w ogromnej mierze zasługa właśnie polskich przedsiębiorców.

Po drugie, biorąc pod uwagę fakt, ze polskie MŚP najsilniej rozwinęły się w obszarze usług, postawiłbym tezę, że udało się polskim przedsiębiorstwom zbudować konkurencyjność w oparciu nie o niskie koszty pracy, ale o wysokie kwalifikacje pracowników.

A jakie były największe porażki ostatnich 35 lat? Niektórzy mówią, że zbyt pochopna prywatyzacja, inni, że zbyt słaba ochrona polskich firm przed zagraniczną konkurencją, kolejni, że zbyt szybkie i szerokie otwarcie polskiego rynku na zachodnie firmy.

Nie chcę dyskutować o tym, czy prywatyzację można było przeprowadzić skuteczniej, lepiej. Z całą pewnością, porównując się do państw naszego regionu, udało nam się nie doprowadzić do oligarchizacji gospodarki. A to był, może oprócz pauperyzacji całych grup społecznych zatrudnionych w sektorze państwowym czy upaństwowionym, największy negatywny systemowo skutek prywatyzacji w państwach postkomunistycznych.

W kwestii słabości, wymieniłbym przede wszystkim relatywnie niską innowacyjność, związany z tym niski stopień zautomatyzowania produkcji wśród polskich przedsiębiorstw i ogólniej – relatywnie niski udział rodzimych firm w sektorze produkcyjnym czy w zaawansowanym przemyśle.

Tutaj bariery wejścia były i są znacząco wyższe niż w usługach, ale powinniśmy byli na poziomie państwa szukać skuteczniejszych rozwiązań by polskim przedsiębiorcom ułatwiać przeskoczenie tych barier i wejście do światowej, przemysłowej pierwszej ligi. Uważam, że mamy teraz unikalną szansę by to nadrobić – chodzi o wspierany w całej UE trend reshoringu, czyli przenoszenia działalności z powrotem do kraju macierzystego czy tez relokowania kluczowych łańcuchów dostaw w Europie.

Większość polskich przedsiębiorców cieszy się z obecności Polski w Unii Europejskiej. Ale mówią też często, że Polska słabo walczy o interesy własnych firm na forum unijnym. Przegrywamy na tym polu z mocniejszymi Niemcami, Duńczykami, Francuzami, którzy potrafią lepiej od nas walczyć o swoje.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.